Pierwsze pełne zlecenie poligraficzne z wydawnictwa Fijorr Publishing już za mną. Korekta, skład, projekt okładki książki Stevena E. Landsburga, FAIR PLAY, czyli: czego mogą nas o ekonomii i sensie życia nauczyć własne dzieci. Rewelacja, przytoczę ci jakiś niewielki fragment rozważań autora wkrótce,
by zachęcić cię do jej nabycia w wydawnictwie. Będzie dostępna za około tydzień lub dwa, jutro rozpoczyna się druk.
Trudna do czytania, bo język przewrotny, zmusza do ciągłego podążania za myślą autora. Pierwsze 50 stron czytałam w celu zrobienia korekty długo. Ale że nie mam za wiele czasu, bo terminarz – ściśle wypełniony pilnymi zleceniami,
więc jak w niedzielę od rana “przysiadłam”, to do 18:24 korektę skończyłam.
Całe 180 stron w Wordzie.
I zaraz potem skład. Tu – schody. Pierwszy mój skład w najnowszej wersji InDesign, opcje zupełnie inaczej rozłożone niż w Adobe Page Maker, z którego korzystałam od lat.
Wg ustalonych z wydawnictwem parametrów rozmiaru strony i fontu składu złożyłam książkę do… rana do 4:30, łącznie z numeracją stron, co było dla mnie największym horrorem, niby banalne, bo w żaden sposób nie mogłam znaleźć
w InDesign wzorcowej strony. Ale… przekopałam się przez opcję Pomoc
i znalazłam informacje. Wyszło 216 stron.
Poniedziałek na ustalenia z wydawnictwem co do przedstawionego składu. Doszło kilka reklam. Uzgodnienia co do stopki redakcyjnej, formatowanie
wg tekstu w Wodzie, czyli wyszukiwanie pojedynczych słów do zaznaczenia opcji italic. Wtorek – projekt okładki. Już ją widziałam wcześniej na stronie Amazon. Najpierw musiałam pracę przemyśleć. No i miałam inne pilne obowiązki,
m. in. w godzinach 20:00 – 23:00 webcast z Wandą Loskot, sesja 8 szkolenia Zarabiaj na wiedzy. Lubię pracować nad pewnymi etapami w sposób ciągły,
bo wtedy przychodzi mi do głowy najwięcej trafnych pomysłów.
Za samą więc pracę nad okładką w Adobe Photoshop wzięłam się po 23:00.
I tu… problem. Jedyny dostęp do niej poprzez stronę internetową i klawisz Print screen , co daje rozdzielczość obrazka 72 dpi. Trzeba więc robić od nowa, bo sama grafika w rozdzielczości druku 300 dpi pozwalała bez straty jakości – zmienić obrazek do rozmiaru ok. 5 x 4 cm…
A książka formatu A5, więc szerokość strony 14,5 cm.
Całe szczęście, tym razem, że to grafika, a nie fotografia. Przy wsparciu o cliparty
i narzędzia do rysowania w Adobe Photoshop mogłam ją zaprojektować w duchu zbliżonym do oryginału amerykańskiego.
Narysowałam siatkę szachownicy narzędziem Linia grubości 3 pixele, potem narzędziem Lasso prostokątne zaznaczałam odpowiednie fragmenty szachownicy
i wypełniałam w warstwach położonych poniżej siatki Szachownica kolorami wybieranymi ze wzornika Pantone. Gdybym sugerowała się w takich wypełnieniach kolorami widzianymi na ekranie, to efekt w druku mógłby mnie nieprzyjemnie zaskoczyć. Osobna warstwa dla każdego koloru pola szachownicy.
Potem w każdej warstwie z wypełnieniami jednolitymi zastosowałam jeszcze filtr artystyczny Pastele dla stworzenia pewnego efektu malarskiego.
Postać autora i jego córki to cliparty ze zbioru 14 płyt CD Corel Magic Gallery Million. Ojca szukałam, tej nocy, tak tak, przekopałam 14 płyt CD :-) w katalogach People i Bussiness, dziewczynki głównie w Child. Ale wchodziłam też do wielu katalogów, o których zawartości nie mogłam nic konkretnego wiedzieć. Na pewno omijałam wszelkie kwiatki, krajobrazy itp.
A pionki szachowe to obiekty Corel Magic Gallery Million. Tego akurat poszukiwałam w katalogach o wypoczynku ang. Leisure – wolny czas. Nie było
z nimi tak łatwo, bo szachownica widziana nieco z góry, a pionki od frontu prosto. Pokażę ci to już jutro.
Pod spodem na warstwie miałam podłożony oryginał w celu “odrysowywania” projektu, powiększony do rozmiaru potrzebnego na okładce. Ale zobacz, jaki się zrobił wtedy niewyraźny w porównaniu z oryginałem
na Amazon.
A tu jeszcze znaki walut na klocek do układanek dziecięcych… Ale na pulpicie mam “złapany” plik z kodami rozszerzonymi ASCII i link do pomocy Office Online, więc panika trwała tylko chwilę :-)
Do rana do godziny 7:00 z dzieła byłam wstępnie zadowolona. Jeszcze moja córka Kasia rzuciła okiem na okładkę, zawsze ją proszę o ocenę, jest uzdolniona plastycznie i ma “szósty zmysł”. Mała podpowiedź, korekta projektu. Akceptacja :-) Maila do pana Jana Fijora… A za parę godzin odbieram opinię – okładka mi się podoba. To była trudna praca. Ale ja lubię takie niebanalne zlecenia.
Pozdrawiam cię serdecznie, Grażyna
Leave a comment