Życie jest naprawdę bardzo proste… Otrzymujemy to, co dajemy.
Ja ponownie nawiązuję do książki Louise Hay, Możesz uzdrowić swoje życie.
Jestem przekonana, że nasza rzeczywistość zależy wyłącznie od naszych myśli.
To, jakich ludzi przyciągamy, też. Już dawno jestem poza etapem szukania
w innych winy za moje niepowodzenia, za moje ograniczenia.
Ale po lekturze książki zrozumiałam, że nie dość siebie jednak kocham.
Bo “tak w ogóle” to jestem pogodną osobą, oazą spokoju wewnętrznego, pewną swojej wartości. Ostatnio córka, gdy wracałyśmy z zakupów, mówi do mnie:
Ale ty, mamo. Idzie tak sobie, myśli nie wiadomo o czym i sama się do siebie uśmiecha :-)
Mój problem odnalazłam w takiej części książki Louise, tu są fragmenty,
które zwróciły moją uwagę czymś “znajomym”, str. 32:
A jakie są twoje sposoby nie kochania siebie?
/…/ Nasz partner jest zmęczony i opryskliwy. Zastanawiamy się, co złego my uczyniliśmy, że zachowuje się w taki sposób.
Ktoś zaprasza nas gdzieś raz lub dwa, a potem nie pojawia się więcej. Myślimy,
że coś z nami jest nie w porządku.
Porada Louise jest prosta, ale, jak pisałam, rezultaty zależą od naszej “pilności”
i konsekwencji, str. 94:
Całe dobro zaczyna się od zaakceptowania siebie samego i kochania siebie takiego, jakim się jest.
Ćwiczenie: Akceptuję siebie.
Przez cały miesiąc powtarzaj sobie wielokrotnie: “Ja akceptuję siebie”. Czyń to co najmniej trzysta lub czterysta razy dziennie. Nie, to nie jest za wiele. Jeśli cię coś dręczy, rozważ swój problem również co najmniej tyle razy. Pozwól, by “Ja akceptuję siebie” stało się nieodłączną mantrą w twojej świadomości, czymś, co powtarzasz raz za razem, prawie bez przerwy.
Wypowiadanie zdania “Ja akceptuję siebie” to gwarantowany sposób na wydobycie tego wszystkiego, co zostało utrwalone w twojej świadomości i jest jego przeciwieństwem.
Jeśli złapiesz się na negatywnej myśli, to jest moment na włączenie kontroli psychicznej. Nie przywiązuj do jej treści żadnej wagi. Przyjrzyj się, czym jest ta myśl – jeszcze jednym sposobem zatrzymywania cię w przeszłości. Łagodnie jej powiedz: “Odejdź. Ja akceptuję siebie.”
Bez względu na to, co się wydarzy, bez względu na to, kto i co ci powie,
bez względu na to, kto i co zrobi, wciąż powtarzaj “Ja akceptuję siebie, ja akceptuję siebie, ja akceptuję siebie.” Jeżeli będziesz mógł je wyrzec bez poczucia oporu w chwili, gdy nie pochwalasz czyjegoś postępowania, będziesz miał dowód
na to, że rozwijasz się i zmieniasz.
Louise tak rozpoczyna książkę, str. 15:
Rozdział I, W co wierzę
To, co myślimy o sobie, staje się dla nas prawdą. Jestem przekonana, że każdy,
ze mną włącznie, jest całkowicie odpowiedzialny za wszystko w swoim życiu, tak najlepsze, jak i najgorsze. Każda powstała w nas myśl tworzy naszą przyszłość. Każdy z nas tworzy swoje doświadczenia dzięki własnym myślom i uczuciom. Myśli i wypowiedziane słowa kreują nasz los.
Sami tworzymy pewne sytuacje, a potem negujemy naszą moc, obwiniając
za własne frustracje innych ludzi. Nie ma osoby, miejsca lub rzeczy, które miałyby władzę nad nami, ponieważ tylko MY tworzymy myśli w naszym umyśle. Tworzymy nasze doświadczenia, naszą rzeczywistość i wszystko, co się z tym wiąże.
Jeśli w naszych umysłach stworzymy spokój, harmonię i równowagę, znajdziemy je również w życiu.
Niejako mottem książki jest Kilka tez filozofii Louise str. 13:
Każdy z nas jest w stu procentach odpowiedzialny za wszystko, co go w życiu spotyka.
Każda powstała w nas myśl tworzy naszą przyszłość.
Moc objawia się zawsze w chwili obecnej.
Niechęć do samego siebie i poczucie winy jest dla każdego źródłem cierpienia.
Podstawowym ograniczeniem dla każdego jest poczucie: “nie jestem dość dobry”.
Myśl jest tylko myślą i zawsze można ją zmienić.
Najbardziej destrukcyjnymi wzorcami zakorzenionymi w psychice są: żywienie urazy, autokrytycyzm i poczucie winy.
Wyzbycie się poczucia urazy może spowodować nawet zniknięcie raka.
Jeśli rzeczywiście kochamy siebie, wszystko nam się udaje.
Musimy uwolnić się od przeszłości i wybaczyć każdemu.
Musimy być gotowi, aby zacząć uczyć się miłości do siebie.
Kluczem do pozytywnych zmian jest obecna samoakceptacja.
My sami tworzymy tak zwane choroby naszego ciała.
Mam jednak teorię, że zanim skorzystasz z rad kogokolwiek, kto pisze
o samoakceptacji, samoświadomości, miłości do siebie, by ćwiczenia
były skuteczne, musisz uporządkować swoje życie w obszarze krzywd
i frustracji…
Ja całkowicie uporządkowałam swoje życie parę lat temu, przerabiając arkusze radykalnego wybaczania Colina Tippinga. I, powiem ci, od tego trzeba zacząć. Od pozbycia się frustracji, pretensji, poczucia żalu. Ktoś, kto cię skrzywdził, w ogóle o tym nie myśli, “ma się dobrze”, a w twoim życiu ciągle nie gości na stałe upragniony ład…
O tym ci także opowiem, może jutro. Na czym polega istota wybaczania wg Colina Tippinga.
Pozdrawiam cię serdecznie, zapraszam do komentowania, Grażyna
Leave a comment